Wyłącz preloader

Popularne posty

A3!Tober: Family

października 16, 2020
Afuś


        Sterylny szpitalny korytarz wypełniał się specyficznym zapachem detergentów, leków i… no cóż, śmierci, a przynajmniej Sakyo takie miał właśnie wrażenie. Czuł się, jakby miał zaraz zwymiotować, wypluć własny żołądek czy nawet naprawdę umrzeć. Nigdy w życiu nie trząsł się tak jak teraz, nie był w końcu typem, który łatwo tracił nad sobą kontrolę, nie w ten sposób.

        — Pan Furuichi? — Pielęgniarka wychyliła się z sali i omiotła wzrokiem poczekalnię. Widok dwudziestu czterech młodych mężczyzn siedzących w pełnych skupieniu pod salą zupełnie zbił ją z tropu. — Przepraszam? Jest tu pan Furuichi? To któryś z panów?
        — Czy z panią dyrektor wszystko w porządku? — Jeden z nich poderwał się gwałtownie z miejsca, niemal rzucając się w stronę zagubionej sanitariuszki. Starszy kolega szybko chwycił go za materiał kolorowej bluzy.
        — Masumi, uspokój się. — Chłopak uśmiechnął się łagodnie, z nadzieją, że to trochę złagodzi sytuację, a nastolatek grzecznie wróci na miejsce, by uniknąć nieporozumień. I byłoby to naprawdę świetne posunięcie, gdyby tylko zadziałało, niestety zamiast tego Masumi znów się wyrwał i z pewnością przyszpiliłby pielęgniarkę do ściany, gdyby Omi go nie powstrzymał.
        — Proszę się nie przejmować, po prostu się martwi. — Itaru podniósł wzrok znad telefonu, odrywając się w końcu od gry. Posłał pielęgniarce jeden ze swoich czarujących uśmiechów, jak gdyby miał tym zrekompensować całe zamieszanie. — Ale ma racje, wszyscy chcemy wiedzieć, jak czuje się Izumi.

        Na korytarzu zapanowała niezręczna cisza, przerywana raz po raz, pośpiesznym klikaniem w ekran smartfona, szuraniem butów o podłogę, skrzypnięciami krzeseł i nerwowymi chrząknięciami. Dla kobiety każdy z tych dźwięków był o wiele bardziej przytłaczający, sama zresztą trzęsła się prawie tak bardzo, jak Sakyo Furuichi, którego właśnie szukała.
        Mężczyźni obserwowali ją uważnie, oczekując jakiejkolwiek informacji o stanie zdrowia ich ukochanej kierowniczki. Po wszystkim tym, co dla nich zrobiła, nikogo nie powinno dziwić, to, że tak się o nią martwili.
        — Takich informacji mogę udzielić tylko rodzinie i mężowi pacjentki.
        — Ja jestem Furu... — Blondyn w końcu zebrał się na odwagę, jednak głos ugrzązł mu w gardle. — Jestem ojcem dziecka — wydukał, podnosząc rozdygotaną dłoń. — Mogę zobaczyć się już z żoną? — Próbował wstać, ale nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Do sali trafił chwiejnie, ale cóż, ważne, że miał okazję zobaczyć nowo narodzonego syna i tylko to uspokoiło chociaż trochę młodą pielęgniarkę.

        — A panowie są kim dla pacjentki?
        — Rodziną. — Tajemniczy głos poniósł się z samego końca korytarza. — Bo widzi pani. — Poeta nawinął sobie różowy kosmyk włosów na palec. — Czasami rodzina to rodzice, dziecko i — zrobił dramatyczną przerwę — i dwudziestu trzech dziwacznych wujków.
Wszyskie etykiety:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz