» Sci-fi » Sfera - Prolog
Sfera - Prolog
lutego 11, 2022
Afuś
W chwili gdy nowy król zasiadał na tronie, w pałacu zapanował chaos. Po korytarzach niósł się dźwięk syren, stukot ciężkich butów i wrzaski całego stada opasłych strażników, którzy pomimo wszelkich starań nie byli w stanie dogonić albo chociaż spowolnić zbiega. Drobna osóbka bez problemów prześlizgnęła się w kolejne korytarze, zwinnie wymijając każdego wartownika.
Władca całe zamieszanie obserwował na niewielkich panelach wyświetlających się w powietrzu. Właściwie średnio obchodziło go, co planowała zakapturzona istota. Wiedział, że nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia, szczególnie gdy sama była w amoku, ale uznał, że mógłby wykorzystać obecną sytuację.
— Zabijcie ją. — Rzucił bez wahania, unosząc przy tym kąciki ust.
Dowódca straży niemal potknął się o własne nogi, słysząc rozkaz. Strażnicy zerknęli na niego dość niepewnie, wyczekując rozkazów. Część z nich była nawet gotowa, by dobyć cięższej broni, inni szykowali się do odwrotu, z cichą nadzieją, że nie będą musieli przyczynić się do rozlewu krwi.
— Na litość bogów, przecież to wasza córka! — Wypalił kapitan, nie siląc się nawet na grzeczności.
— Craix, to rozkaz. — Odparł monarcha z niezwykłym spokojem. — Zabij ją, albo osobiście zadbam, żebyś ty również nie dożył jutra.
Craix przełknął głośno ślinę, i nieporadnie poprawił słuchawkę w uchu. Zerknął porozumiewawczo na swoich towarzyszy.
— Zabić księżniczkę — Wykrztusił w końcu, wyciągając szablę przed siebie. Gwardia królewska ruszyła znów w pościg, ale Craix nie był w stanie się już ruszyć. Sam zerknął na niewielki panel, wyświetlający obraz z kamer poukrywanych w całej królewskiej rezydencji.
— Jeszcze jedno — Król przyciszył głos. — Zabierzcie jej czip i przynieście do mnie. Z ciałem zróbcie, co chcecie, ona i tak już niczego nie poczuje.
— Zabijcie ją. — Rzucił bez wahania, unosząc przy tym kąciki ust.
Dowódca straży niemal potknął się o własne nogi, słysząc rozkaz. Strażnicy zerknęli na niego dość niepewnie, wyczekując rozkazów. Część z nich była nawet gotowa, by dobyć cięższej broni, inni szykowali się do odwrotu, z cichą nadzieją, że nie będą musieli przyczynić się do rozlewu krwi.
— Na litość bogów, przecież to wasza córka! — Wypalił kapitan, nie siląc się nawet na grzeczności.
— Craix, to rozkaz. — Odparł monarcha z niezwykłym spokojem. — Zabij ją, albo osobiście zadbam, żebyś ty również nie dożył jutra.
Craix przełknął głośno ślinę, i nieporadnie poprawił słuchawkę w uchu. Zerknął porozumiewawczo na swoich towarzyszy.
— Zabić księżniczkę — Wykrztusił w końcu, wyciągając szablę przed siebie. Gwardia królewska ruszyła znów w pościg, ale Craix nie był w stanie się już ruszyć. Sam zerknął na niewielki panel, wyświetlający obraz z kamer poukrywanych w całej królewskiej rezydencji.
— Jeszcze jedno — Król przyciszył głos. — Zabierzcie jej czip i przynieście do mnie. Z ciałem zróbcie, co chcecie, ona i tak już niczego nie poczuje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej! Kiedy tylko przeczytałam opis tej historii, od razu mnie zainteresowała – w końcu to całkowicie moje klimaty! Zapowiada się ciekawie zdecydowanie, na pewno zostanę na dłużej. <3 Jak na razie brzmi bezwzględnie i to mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały cię nie zawiodą~
Usuń