Wyłącz preloader

Popularne posty

Zacznij od postaw

lutego 10, 2021
Afuś
    ✧ ⋆  Ze specjalną dedykacją dla Vi  ˚✧

        — Eivor? — Ostry głos nauczycielki poniósł się po całej sali. Uczniowie jak na zawołanie rzucili wszystko, co właśnie robili. Nawet jeśli ta komenda nie dotyczyła ich w żadnym stopniu, siedzieli spięci, niemal jakby chodziło o ich własne życia. Jedyną osobą, która nie przejęła się ani trochę, był chłopak siedzący w ostatniej ławce. Ta jedna osoba, którą wołano. 
         — Eivor, do jasnej cholery, miałeś uważać! — Kobieta podniosła się, a przez skrzypnięcie odsuwanego krzesła, połowie uczniów zjeżyły się włosy na całym ciele. Stukanie obcasów odmierzało czas do kolejnego wybuchu. 
        Stuk. Stuk. Stuk. Cisza. 
        Chłopak wzdrygnął się lekko, widząc cień nauczycielki na własnej ławce, nie zdążył nawet ukryć narzędzi zbrodni, a ona już stała tuż obok, wbijając w niego wzrok pełen pogardy. Powoli zaczynał żałować, że zjawił się na lekcji, nawet jeśli miał już więcej nie wagarować. Tylko co miał robić, kiedy każde zajęcia artystyczne stawały się dla niego piekłem? 
        — Co to do cholery jest? — Nauczycielka bez wahania wyrwała mu kartkę z ręki, nie przejmując się kapiącą z niej zabarwioną wodą. — Keith, na litość boską, jesteś głuchy czy głupi?! Ile mam jeszcze powtarzać, że na twoim poziomie o farbach możesz co najwyżej pomarzyć? — Zmięła mokrą kartkę i upuściła ją prosto na otwartą paletkę z akwarelami. — Nie wierzę, że syn znanego artysty może być takim beztalenciem, rysujesz jak pokraka. Ojciec nie nauczył cię podstaw? 
        Chłopak skrzywił się lekko. Od kiedy tylko pamiętał, ojciec uczył go wszystkiego, co sam umiał, pokazywał najróżniejsze ćwiczenia i zabawy, dzięki którym Keith pokochał sztukę tylko po to, by właśnie zrozumieć, że tak naprawdę przy Gabrielu jest zerem.
        — Tata… — wykrztusił łamiącym się głosem — zawsze mówił, że to się nie liczy… póki rysowanie sprawia mi przyjemność.  Mówił, że technika się nie liczy, jeśli tworzę to co lubię i tak jak lubię. 
        W sali znów zapadła przytłaczająca cisza. Uczniowie zerkali na siebie, wymieniając się głupawymi uśmieszkami i cichymi parsknięciami, jak gdyby ich samych miało to uchronić przed gniewem kobiety.
        — Nie powiedziałby tak — rzuciła surowo nauczycielka. 
        — Nie zna go pani. 
        — A ty? Jesteś w ogóle pewien, że jesteś jego synem? — rzuciła ze złośliwym uśmiechem. 
        Chłopak zacisnął zęby i powoli się podniósł. Nie zwracając już uwagi na kobietę, zaczął pośpiesznie wpakowywać wszystkie swoje rzeczy do torby. Wolał zniknąć, zanim straci kontrolę, albo nad sobą, albo nad swoimi mocami. Już czuł, jak lodowaty szron pokrywał jego palce, pomiędzy którymi przebiegały drobne impulsy elektryczne. Mógłby ją porazić, gdyby tylko nie bał się konsekwencji. 
        Wybiegł z sali, zatrzaskując za sobą drzwi i podążył zupełnie opustoszałym korytarzem. Myślała co teraz ze sobą zrobić, na pewno nie chciał wracać jeszcze do domu, by przypadkiem nikogo nie zmartwić, ciocia albo wujek pewnie od razu powiadomiliby jego rodziców. A ojcowie? Bał się, że będą nim zawiedzeni. 
        Po powrocie do domu wyrzucił wszystkie ołówki z piórnika i ukrył je w najciemniejszym zakamarku swojej szafy, po czym zakopał się pod kołdrą, z nadzieją, że nie będzie musiał opuszczać łóżka przez najbliższy tydzień albo i nawet miesiąc.
Wszyskie etykiety:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz