» LGBT+ » Festival
Festival
lutego 01, 2021
Afuś
||Wszystkiego najlepszego Vi!||
Tysiące papierowych lampionów poszybowało w górę, przyozdabiając nocne niebo nad Liyue. Festiwal właśnie się zaczął, a wraz z nim zabawa w mieście. Dzieci przemierzały kręte uliczki, by znaleźć jak najlepsze miejsce do obserwowania latających świateł, dorośli zastanawiali się nad swoim życzeniem, a Xiao…
— Wiedziałem, że cię tu znajdę. — Aether usadowił się na kamieniu tuż nad przepaścią. Nie dziwił się, że chłopak tak bardzo lubił tu przesiadywać, to miejsce było wręcz stworzone dla niego. Na tyle wysoko by móc objąć wzrokiem całe miasto, lampiony i kolorowe fajerwerki, a przy okazji na tyle daleko, żeby obejrzeć całą ceremonię w ciszy i spokoju.
— Co tutaj robisz? — Xiao zerknął na blondyna kątem oka. Nie spodziewał się, że w ogóle będzie im dane się zobaczyć w czasie święta, szczególnie teraz gdy ten odnalazł już swoją siostrę, myślał, że to właśnie z nią spędzi ten czas. Nie mniej, cieszył go jego widok, nawet jeśli Adeptus nie potrafił pokazać tego po sobie.
— Lumine i Paimon poszły coś zjeść, więc… Mam coś dla ciebie. — Podróżnik podsunął chłopakowi zapakowany lampion przyozdobiony drobnymi malunkami. — Moglibyśmy puścić go razem, jeśli oczywiście chcesz.
Lampion był delikatniejszy, niż mogli to sobie wyobrazić, w dodatku dłuższą chwilę nie mogli się z nim uporać, nie chciał odlecieć bez ich drobnej pomocy, delikatnego podmuchu wiatru, dzięki któremu wzniósł się w niebo. Obaj spoglądali na jego nikłe światło, do czasu aż w końcu zniknęło z ich pola widzenia.
Xiao odwrócił się powoli tyłem do miasta, ostatni raz spoglądając na ukochanego. Aether dobrze wiedział, co oznacza ten wzrok. Ciche pożegnanie przepełnione smutkiem, ale i przedziwną ulgą. Przyzwyczaili się już, że ich spotkania nigdy nie trwają zbyt długo, mieli przecież swoje sprawy, ale rozstania zawsze były tak samo gorzkie.
— Kiedy odprowadzisz siostrę bezpiecznie do domu, przyjdź do zajazdu Wangshu — rzucił na odchodne, a już po chwili zniknął, pozostawiając po sobie nieznośną pustkę. Blondyn potrzebował dobrych paru minut, by zrozumieć, co właśnie usłyszał.
Będą mieli dla siebie całą noc.
Chłopak zakradł się do odpowiedniego pokoju z nieco przesadną ostrożnością. Nie musiał martwić się, czy ktoś zauważy, i tak wszyscy w najbliższej okolicy spali. Nawet kot leżący gdzieś pod budynkiem jedynie się przeciągnął, kompletnie ignorując przybycie nowego gościa. Dopiero gdy Aether pogłaskał go po głowie, żwawo machnął uszami, wydając z siebie cichy pomruk.
— Xiao? To ja, już jestem. — wemknął się do pokoju całkiem pogrążonego w ciemności, jedynie nikły blask tatuażu na ramieniu Xiao wskazał mu drogę do kochanka. Adeptus odwrócił się powoli, by zerknąć w stronę, z której dochodził znajomy głos, aż w końcu poderwał się z siedzenia i pociągnął chłopaka za sobą na łóżko.
Może i nie lubił bliskości, dotyku i przede wszystkim ludzi, ale Aether był jedyną osobą ze wszystkich istniejących światów, która mogła go tak dotykać, całować i sprawiać, że chociaż na chwilę świat znów był dobry.
Wszyskie etykiety:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz