Wyłącz preloader

Popularne posty

Zimowe dni [Bonus] 2021

grudnia 31, 2020
Afuś

        — Szczęśliwego nowego roku! — Krzyki poniosły się po ulicy, gdy tylko wskazówki wskazały północ, a data w cyfrowych kalendarzach zmieniła, zapowiadając kolejny chłodny dzień, kolejny ponury miesiąc i całkiem nowy, chodź wcale nie inny od poprzedniego, okropny rok. 
        Chociaż… może? 
        Natan westchnął cicho i poprawił się tak, by nie zsunąć się po czarnych dachówkach. Nie chciał wracać do środka, cała ta pseudoradosna atmosfera go przybijała. Nie miał najmniejszej ochoty kolejny raz słuchać, jak matka pyta, czy na pewno nie wolałby umawiać się z dziewczyną, ani patrzeć jak ojciec zmienił się od kiedy kilkanaście lat temu wyszedł z domu i zaginął. 
        Miał już dość pandemicznego rygoru, kwarantanny i przede wszystkim zakazów. Z własną rodziną nie widział się z dobre pół roku, nie wspominając o ukochanym, który mieszkał na drugim końcu polski. 
        Roześmiana twarz Dominika była niemal odległym wspomnieniem, tak samo jak jego głos. Chłopak już drugi dzień nie odbierał  telefonów, parę razy odpisał tylko na sms, a jego wiadomości były wyjątkowo suche i oszczędne w słowa. Nawet brak tych durnych emotek, był powodem do zmartwień, zazwyczaj używał ich wręcz w niezdrowych ilościach. 
        Pierwsza godzina nowego roku upłynęła dość smętnie, ale przynajmniej spokojnie. Natan zdążył przenieść się ze stromego dachu na parapet w swoim pustym i całkiem ciemnym pokoju. Może i nie miał aż tak świetnego widoku na nocne niebo jak wcześniej, ale mógł za to ogrzać się trochę od kaloryfera. Co chwilę zerkał w niebo, na którym wciąż pojawiały się nielegalnie puszczone fajerwerki i w telefon, licząc, że chłopak jednak mu jeszcze odpisze.
        Właściwie to na nic już nie liczył, a już na pewno nie spodziewał się, że jego telefon może jeszcze zadzwonić. 
        — Natan? Śpisz? — Usłyszał w słuchawce znajomy głos. — Wiem, że jest już późno, ale zejdź szybko na dół. 
        Chłopak nie do końca jeszcze rozumiał, co Dominik miał na myśli, jednak od razu zerwał się na równe nogi. Nie zaprzątał sobie głowy ubieraniem kurtki czy butów, nie powiadamiał rodziców, że wychodzi.  O mało nie połamał sobie nóg, zbiegając po schodach, aż w końcu wypadł z budynku. 
        Dominik wychylił się przez otwarte okno samochodu i obdarował chłopaka swoim najszczerszym i najszerszym uśmiechem. 
        — Domi? Ah… co ty tu robisz? O tej godzinie? — Natan nie czekając na odpowiedź, wpakował się na siedzenie pasażera i ujął policzki partnera, z trudem powstrzymując łzy. Tak cholernie cieszył się, że ma go w końcu tak blisko. 
        — Chciałem wpaść jeszcze przed północą, ale trafiłem na korek. W każdym razie zabieram cię stąd. — Przymknął oczy, pozwalając by Natan wsunął palce w jego nieokiełznane włosy, po czym sam przyciągnął go do siebie. — Chodź no tu, pewnie zmarzłeś, jak tak wybiegłeś. 
        Zamknął ukochanego w objęciach, składając raz po raz drobne pocałunki na całej jego twarzy, gdzieś w międzyczasie podkręcił po omacku ogrzewanie, w obawie, że faktycznie przemarznie.         Starał się zatroszczyć nim, najlepiej jak tylko umiał, ale przede wszystkim rozgrzał jego serce. 
Wszyskie etykiety:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz